Cracow Gallery Weekend Krakers

Cracow Gallery Weekend Krakers to odbywające się od kilku lat święto krakowskich galerii promujące sztukę współczesną, miejsce spotkań znanych twórców i młodych wilczków z mieszkańcami Krakowa. W ciągu trzech dni odbyło się 36 wydarzeń głównych i 38 towarzyszących w 57 lokalizacjach w całym mieście – prawdziwe gallery crawl. Zaangażowane były galerie prywatne, muzea, hotel, centra sztuki, pracownie, stowarzyszenia, fundacje, project roomy, atelier, różne nieformalne grupy i inicjatywy, znane miejsca na mapie Krakowa i zupełnie nowe kulturalne pit stopy, które warto było odkryć. Wernisaże, wykłady, performanse, warsztaty, eksperymenty, oprowadzania kuratorskie, projekcje filmów, dyskusje, hafciarski aktywizm, wycieczki szlakiem krakowskich galerii, spotkania z artystami. Istny maraton sztuki. Oto kilka migawek z zapracowanego weekendu.

Nieformalna Galeria Nap-Dog zaprezentowała oryginalny performans trzech artystów pt. „4,8 x 5,8 x 2,7”. Tekst będący opisem akcji i promującym trójkę młodych artystów był faksowany, przyklejany a następnie odrywany. Ze ściany. I tak w kółko. Aż do nieczytelności i zapomnienia. Oni wyklejali walla, my patrzyliśmy a na ścianie zostawał ślad…

Inne spotkanie ze sztuką miało miejsce w open studiu – pracowni Martyny Borowieckiej i Katarzyny Kukuły. Aby się tam dostać trzeba było wjechać starą windą towarową na III piętro a tam czekał na nas wypełniony obrazami korytarz i pracownia malarska artystek. Obrazy jeszcze na sztalugach na początku swej drogi do galerii i te gotowe do ekspedycji. W jednej pracowni zgodnie mieszkają ze sobą kolorowe płótna jakby prosto z podróży do Indii (Kukuła) z dekoracyjnymi monochromatycznymi dziełami Borowieckiej.

Kolejny pit stop to Galerii Onamato, gdzie odbył się wernisaż Ireny Lipczyńskiej „Inna pora”. Spokojne, stonowane obrazy w odcieniach szarości, których tematem był widok z okna – pełny relaks dla oka i duszy.

„Zwidy” na tiulu i spawany metal to atrybuty Kai Pilch. Interesujące zestawienie technik artystycznych. KP jest zafascynowana efektem iluzji optycznej (op art), co widać w jej pracach a zainteresowania autorki służą jej pracom i wszyscy mają się dobrze.

Piękne monochromatyczne obrazy składające się na Epitafium dla Janiny Kraupe w Galerii Artemis, to kolejny przystanek na mojej awangardowej mapie.

W poszukiwaniu Tadeusza Kantora i Władysława Strzemińskiego dotarły, no prawie dotarły, do Lindy i Szyca, którzy wg nich mają twarz awangardy. A jak to selfie się skończyło można było zobaczyć w  miniaturowej Galerii Potencja a opowieść usłyszeć z ust artystek Anny Sudoł i Weroniki Krupy – Takie tam z awangardą.

Inspirację do pracy nad wystawą Indiański Epimeteusz stanowiła dla Xawerego Wolskiego biografia Stanisława Supłatowicza, znanego jako Sat-Okh – żołnierza AK i Indianina z pochodzenia. Minimalistyczne prace Wolskiego na papierze i płótnie malowane były alfabetem Braille’a, tak jak niektóre książki Sat-Okh’a zostały wydane w wersji dla niewidomych.

To był udany i pracowity weekend dla wszystkich, prawdziwy maraton dla artystów i organizatorów a dla odwiedzających artystyczny rajd po galeriach. Kierunki napięć – było ich wiele a wszystkie ciekawe, bo zainteresowanie kulturą jest coraz większe.

Cracow Gallery Weekend Krakers